Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pisanki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pisanki. Pokaż wszystkie posty

piątek, 25 czerwca 2021

27 dni po

 

Jak mam napisać, że Ciebie już tu nie ma? Jak mam napisać, że już nie mogę a co rusz chcę do Ciebie zadzwonić, zapytać, koniecznie opowiedzieć, poskarżyć się albo pochwalić…

Znam Cię dłużej niż pół mojego życia. Przyjaźń, która rzadko się zdarza. Tak blisko, że aż czasem ciasno, a potem trochę dalej, luźniej. Pozornie. Więź, która przetrwała słoneczne dni i gwałtowne burze. Do grobowej deski. A wciąż jest.

Pamiętam nasze najpierwsze spotkanie. Ty też je pamiętałaś. I wszystkie kolejne, aż po ostatnie. Słoneczne, ciche popołudnie. Kilka godzin razem, po długiej przerwie. Powiedziałyśmy sobie wszystko, co ważne.

Przez te lata byłyśmy dla siebie niezawodnym wsparciem i radością. Sensem, dopełnieniem. Czasem smutkiem, rozczarowaniem. Łzami, buntem. Takie też jest oblicze miłości. Bywałyśmy sobie najczulszym ukojeniem ale i gwałtownym wołaniem o przebudzenie. Rozumiałyśmy się jak z nikim innym a czasem kompletnie pojąć siebie nie mogłyśmy. Zgadzałyśmy się w wielu sprawach, czasami spierałyśmy do utraty tchu. Bo przecież od zawsze wiadomo, że do pomidorowej to TYLKO śmietana „trzydziestka”!! Ha!

Dodałaś mi do naszej przyjaźni pełną miłości rodzinę, mówiłaś, że ja Tobie przyniosłam świat.

Jak słowem objąć te godziny razem spędzone, godziny przerozmawiane przez telefon, przemilczane, gdy mowa była zbędna? Jak opisać kilometry wędrówek przez „nasz las”, o każdej porze roku, przy każdej pogodzie? Tylko nam znane rytuały, o których nikt inny nie wiedział. Razem na dobre i na złe.

Mówiłaś ostatnio, tak Cię podziwiam, skąd Ty bierzesz tyle sił do tego całego remontu? Jestem z Ciebie dumna niesłychanie. Podziwiasz? Dumna? Dziękuję, Kochana.
W takim razie jak nazwać uczucia jakich doświadcza się w obecności kogoś, kto świadomie i z taką godnością odbywa swoją najważniejszą Podróż powrotną? Nie mam pojęcia.
Cholercia, nie mogę zadzwonić, Ty byś wiedziała.

Mysiu, Ty moje Wszystko. Dziękuję. Kocham Cię.

Kiedyś do Ciebie dołączę i mam nadzieję, że przywitasz mnie w progu. A do tego czasu, róbmy to, co każda z nas ma do zrobienia...Ty wiesz.

Czasem płaczę. Bo mi smutno bez Ciebie. Bo jestem wzruszona błogosławieństwem jakim była nasza ziemska przyjaźń. Jak się zmieniała z czasem, jak nas kształtowała. Zawsze bogaciła. Zawsze. Płaczę te łzy, których Ty nie mogłaś. Płaczę, bo jestem płaczką.

Choć na koniec pięknej ceremonii Twojego pożegnania prosiłaś słowami Mary Elizabeth Frye:

Nie stój nad mym grobem i nie roń łez.
Nie ma mnie tam; nie zasnęłam też.

Jestem tysiącem wiatrów dmiących.
Jestem diamentowym błyskiem na śniegu lśniącym.
Jestem na skoszonym zbożu światłem promiennym.
Jestem przyjemnym deszczem jesiennym.

Kiedy tyś w porannej ciszy zbudzony
Jestem ruchem - szybkim, wznoszonym,
Ptaków cichych w locie krążących
Jestem łagodnym gwiazd blaskiem nocnym.

Nie stój nad mym grobem i nie roń łez.
Nie ma mnie tam; nie zasnęłam też.
Nie stój nad mym grobem i nie płacz na darmo.
Nie ma mnie tam. Ja nie umarłam.

tłumaczenie S. Barańczak

 

Wiem, moja Kochana Przyjaciółko, wiem. 

 

Znowu razem

 

 

 

środa, 16 grudnia 2020

Narodzenie

 

Fot. Moanika

 

Najpierw się przygotujmy.

Ruch rodzi się z bezruchu. Światło z ciemności. Życie wyłania się z niebytu, a miłość z kamienia.

Wchodzę tam, gdzie ciemno. Jest niewygodnie. Obco. Nie chcę oddychać. To trudne. Zamieram. Umieram? Trwam? Czekam? Ile czasu mija? Nie wiem. Czy jest czas? Nawet pytanie to zbyt dużo. Pusto. Nie wiem czy zimno.

Trwanie (nie-istnienie?) w niebycie staje się ciche. Spokojne. Miarowe. Ciemność robi się gładka, aksamitna. Już nie obca. Otula mnie. Topnieje niewygodne i trudne. Wtula się. A kamień jakby coraz bardziej ciepły. Mija czas w bezczasie.

Przeczucie ruchu. Pierwsze drgnięcie. Następne. I kolejne. Z nicości wyłania się konieczność zaczerpnięcia oddechu. Powoli. Długo. Aaach. W mikro części sekundy dokonuje się przeobrażenie. Odczucie światła. Niewyraźne jeszcze. Przebłysk. Przytulność. Kamień jak płynna lawa.
Bu bum bu bum bu bum…  

Dotyka mnie łagodne ciepło. Jaśnieję. Płynna świetlistość. Lśni, migoce. Pulsuje w każdej komórce. Ożywam. Jestem. Kocham.

Planety świętują. Zbliżają się do siebie… Tańczą swój odwieczny taniec. Już niedługo w największej ciemności pojawi się jasne światło. Narodzenie.

Szykuj się, Świecie.  Wiesz, co masz zrobić.

Niech to będzie dla każdego z nas święty czas przeistoczenia.
Nie bój się ciemności, nie bój się niewygody. To tylko zwiastuni radości i światła.

Bądź błogosławiony wszystkim, czego pragnie Twoje serce.

Bądź gotów. Kocham Cię. 

 

Fot. Moanika

P.S. (jak zwykle 😊)

Jeśli szukasz inspiracji do grudniowych oraz innych przygotowań, to

-  zapraszam do Chwil dla  Siebie


- poczytaj co mówi o grudniu Lee Harris

 
- posłuchaj, co mówią o najbliższym czasie astrologowie. Osobiście słucham Honoraty Nothdurfter , Pam Gregory oraz innych dobrze ugruntowanych osób ;)

- posłuchaj jak przepięknie śpiewa lód. Jonna Jinton, o której już pisałam tutaj, nagrała odgłosy jakie wydaje zamarznięte jezioro. Genialne do medytowania, spania, zadumania, wchodzenia w głąb...


- no i dzisiaj, 16.XII, ukazał się na YouTube nowy film Matta Kahna... Jeszcze nie oglądałam, zostawiam sobie na wieczór, ale tytuł dobrze brzmi - Entering the Light - Wchodzenie do Światła.



poniedziałek, 26 października 2020

Chwila dla siebie #2

Fot. Moanika
 

 Witaj Świecie,

ciekawe czy dałeś sobie chwilę na słuchanie (patrz Chwila dla siebie #1)?  Może kilka takich chwil, a może robisz tę krótką medytację codziennie... jeśli tak, to na pewno zauważasz różnicę. Jaką? Uśmiecham się, bo najlepsze wyjaśnienie nie zastąpi doświadczenia, lecz uwierz mi, Twój układ nerwowy będzie Ci bardzo wdzięczny. 

Dzisiaj chcę przedstawić Ci kolejną...praktykę? Nie. Medytację? Nie. To raczej podstawowa czynność higieny energetycznej, tak nieodzowna jak codzienne mycie zębów.

Nie muszę pisać ( a i nie chcę) o tym, co dzieje się w świecie wokół nas. Procesy przemian, transformacji przybierają na sile, na intensywności, w każdej skali, personalnej, lokalnej i globalnej. Nasze ciała muszą przetwarzać coraz więcej emocji i energii z pola, które nas otacza. 

Czy wiesz, czy pamiętasz, że jesteś opiekunem swojego ciała, swoich emocji oraz myśli? Pięknie mówił o tym Matt Kahn w swoich wykładach - szczególnie polecam trzeci rozdział z książki "Najważniejsza Odpowiedź 2".

Być może to, o czym zaraz napiszę jest dla Ciebie jak chleb powszedni - gratuluję, zatem dziel się z innymi. Ale jeśli jeszcze tego nie robisz, to, proszę, apeluję do Ciebie, Świecie, zacznij już dziś.

Ta podstawowa czynność higieny energetycznej to UGRUNTOWANIE. Kiedy jesteś dobrze osadzony w sobie, dobrze posadowiony w swoim ciele, jesteś jak mocne drzewo o silnych korzeniach. To nie znaczy, że ominą Cię burze i wichury, ale z pewnością nie będzie im łatwo pozbawić Cię równowagi. A o to teraz chodzi. 

Kiedy jesteś zakotwiczony, masz równowagę, o wiele łatwiej Ci rozpoznać co naprawdę się dzieje z Tobą i wokół Ciebie. O wiele łatwiej zaopiekować się swoimi emocjami i wybrać mądrość zamiast ślepego impulsu, posłuchać instynktu serca zamiast ulegać manipulacji, a reakcjach zewnętrznych zachować umiar i elegancję wybierając świadomie te jakości, które rezonują z najwyższymi cechami duszy. Wtedy nawet gniew czy bunt naznaczony jest miłością. 

Jest wiele metod gruntowania się. Podam Ci kilka, a Ty wybierz tę lub te, które najbardziej Ci odpowiadają. Większości z nich nauczyła mnie Joy Manne, moja kochana, mądra nauczycielka -  dziś  nadal mentorka i już cenna Przyjaciółka. 

Joy wszystkie swoje zajęcia zaczynała od procesu gruntowania się, a kiedy któryś z uczestników przeżywał bardzo silne emocje, ZAWSZE najpierw dbała o to, aby nawiązał kontakt z ciałem i "korzeniami". 

Zatem - zaczynamy!

Każdy sposób możesz wykonywać siedząc, stojąc lub podczas innych czynności. 

Na początek - gdy dopiero się uczysz - usiądź z wyprostowanym kręgosłupem, broda równo, nie zadzieraj jej do góry ani nie pochylaj przesadnie w dół.  Stopy niech będą położone płasko na podłodze, odsunięte od siebie na szerokość bioder, palce stóp niech kierują się na wprost, nie do środka i nie na zewnątrz. Oczy zamknięte lub otwarte. Mając zamknięte oczy łatwiej jest się skupić, jeśli nie masz doświadczenia. Ale i łatwiej "odpłynąć" :). Gdy nabierzesz nieco wprawy, będziesz to robił z otwartymi oczami bez najmniejszego kłopotu.

  I teraz:

1. Wyobraź sobie (poczuj lub po prostu wiedz, że tak jest) w obszarze swojej miednicy budowlę, górę czy piramidę - coś, co jest dla Ciebie symbolem stabilności, dobrego osadzenia na ziemi, oparcia, fundamentu. Utrzymuj to wyobrażenie przez kilka chwil.
Oddychaj jak zwykle. Jak się teraz czujesz? Czy coś się zmieniło? Jeśli poczułeś się lepiej, wygląda na to, że ta malutka praktyka jest dla Ciebie 😊 - oszacuj tak samo każdy z pozostałych sposobów. 

2. Wyobraź sobie (poczuj lub po prostu wiedz, że tak jest), że jesteś... dorodną, piękną, pomarańczową  marchewką. Siedzisz sobie mocno w żyznej ziemi, masz dorodny zielony pióropusz liści i...nic Cię nie rusza 😊.

3. A teraz jesteś jak drzewo. Zobacz je. Odczuj. Usłysz. Sprawdź jakie są jego - twoje korzenie. Jeśli widzisz, czujesz lub wiesz, że nie są zbyt mocne, możesz to zmienić. Użyj swojej intencji, wyobraźni i uczyń je takimi jakimi potrzebujesz, by były, żeby dawały Ci stabilność i mocne oparcie. Za pomocą takich "korzeni" możesz oddechem przesyłać w głąb Ziemi wszystko to, czego już nie potrzebujesz, co chcesz oczyścić, oddać. Możesz także poprzez te korzenie czerpać siłę i wszystko, czego potrzebujesz, a co Matka Ziemia daje Ci z radością - zdrowie, równowagę, stabilność... wymień, czego Ci trzeba. Albo zdaj się na Jej mądrość. Po prostu oddychaj spokojnie wiedząc, że Ziemia dostarcza Ci wszystkiego co najważniejsze i dla Ciebie najlepsze. 

4. Mój pierwszy ulubiony sposób.
Najpierw, najlepiej,  rób to ćwiczenie w pozycji takiej jak opisałam na wstępie. Potem w każdej innej. W końcu, będzie to dla Ciebie tak naturalne jak mruganie powiekami. 

Oddychaj naturalnie. Wyobraź sobie, że wnętrze Twojego ciała jest naczyniem. Czy potrafisz je zobaczyć wewnętrznym wzrokiem? Wyobrazić sobie? Poczuć? Jak duże jest to naczynie? Jaki ma kształt? Czy jest jak wazon, amfora, tuba, waza? Jaki ma kolor? Jaką teksturę? Z czego jest zrobione? Czy jest duże czy małe? Łagodnie, za pomocą intencji, oddechu powiększ to naczynie do maksymalnych, wygodnych rozmiarów.  Twój oddech wpływa do Twojego ciała jak woda wlewająca się do tego naczynia. Gdy wydychasz, dzieje się to tak swobodnie i miękko jak wtedy, gdy woda wylewa się z naczynia. Oddychaj tak przez parę chwil. Możesz położyć dłoń tam, gdzie sama się skieruje. I spokojnie oddychaj. Bądź dla siebie dobry, Świecie.
Jak się teraz czujesz?

5. Mój drugi ulubiony sposób, nazywany przez Joy "bums-and-thighs" czyli "pośladki-uda".

Usiądź, proszę, w pozycji "podstawowej". Oddychaj naturalnie. Poczuj jak oddech wypełnia Twoje płuca, a one klatkę piersiową, przy wdechu żebra unoszą się nieco i rozszerzają na boki.Przy wydechu obniżają i przybliżają do siebie. Oczywiście, że oddech fizjologiczny tak właśnie będzie się zachowywał, jednak Twój oddech energetyczny może popłynąć dalej. Wyobraź sobie, że w swoich pośladkach masz drugą, dodatkową parę (energetycznych) płuc. Oddech może się poszerzyć, spłynąć jeszcze niżej w Twoje ciało. Oddychasz  teraz także drugimi płucami w pośladkach. Rób to przez kilka chwil. Możesz położyć sobie dłoń pod pępkiem i oddychać tak, jakbyś chciał, Świecie, dotknąć wdechem wnętrza dłoni. Ale nie rób tego na siłę. Tutaj liczy się miękkość i łagodność. Inteligencja Twojego oddechu wie jak sobie poradzić. Nie napieraj. Zauważ jak się czujesz.

Teraz, wyobraź sobie, że w udach masz trzecią parę płuc, poczuj jak Twój oddech spływa jeszcze niżej, do Twoich ud. Wdychasz aż do ud i wydychasz aż stamtąd. Spokojnie oddychaj tak przez jakiś czas.Czy czujesz różnicę? Jeśli czujesz się lepiej - kontynuuj. Jeśli nie jest Ci wygodnie, wróć do takiego miejsca, gdzie czułeś się komfortowo (choć jestem raczej pewna, że masz się bosko). 

Jeżeli zechcesz - możesz sięgnąć oddechem jeszcze niżej, aż do stóp. Często, gdy oddychasz "przez stopy" możesz odczuć w podeszwach stóp lekkie mrowienie, łaskotanie, ruch energii. Przyjemne, prawda? 😊

Jesteś teraz dobrze ugruntowany, Świecie, czyli w dobrej formie do podejmowania dobrych wyborów i dobrych działań. 

Proszę Cię, apeluję do Ciebie, zapraszam i zachęcam - naucz się ugruntowania, zadbaj, żeby robić to codziennie, przynajmniej rano, choć, uwierz mi ( i mojemu blisko 30-letniemu doświadczeniu, tak tak, tak długo już jestem młoda 😂) 100 razy, 1000 razy w ciągu dnia to nigdy nie będzie za dużo. I aż stanie się takie jak mrugnięcie powieką. Naturalne, automatyczne, bezwiedne. Wtedy docenisz różnicę jaką to wniesie w Twoje życie. 

Na dzisiejsze czasy, ugruntowanie - rzecz bezcenna. Powiadam Ci. 

💙💚💛

Najszybciej jak się da, przetłumaczę zacny tekst Matta, myślę, że jeszcze w październiku zostanie opublikowany. Wiadomo, zaanonsuję na FB :). 

Poszukuję kogoś, kto zna obsługę programu Audacity. Potrzebuję nauczyć się go trochę, bo chcę tłumaczyć więcej Mattowych audycji i tekstów. Jeśli znasz kogoś takiego, Świecie, proszę o kontakt. Mailowo albo via FB. Bardzo dziękuję. 

Pozostań w zdrowiu, Świecie. Pozostań w równowadze, mądrości i spokoju. Burze przeminą. Ach, coś mi się przypomniało!
Zapnij pasy, Świecie, zamknij oczy i posłuchaj w jakim czasie żyjemy, a co pan Norwid dawno już opisał.

Kocham Cię. 





piątek, 16 października 2020

Kocham Cię, Życie



Fot: oficjalna str FB Matta Kahna, 15.10.20

 

Świecie kochany, (pisane 7.X.)

jest wczesny jesienny poranek. Dom, cichy i spokojny. Jedni poszli do pracy, drudzy do przedszkola. Ktoś serdeczny śpi jeszcze, a ja patrzę na spokojne niebo, na moją cichą rzekę i czuję wielką wdzięczność wobec Życia. 

Nadal jestem w trakcie Zmiany. Obecnie proporcja pomiędzy wiadomym i niepewnym zmienia się na korzyść tego pierwszego, choć... wiesz, Świecie, jak to bywa😊. Piszę o tej Zmianie, bo wspominałam o niej kilka razy w poprzednich postach, jeszcze w ubiegłym roku. Piszę także dlatego, że jest to zmiana, która bardzo silnie oddziałuje na Pole mojej Rodziny. 

Mam nadzieję, że słyszałeś, Świecie, o teorii Pola Rodziny, o Konstelacjach czy Ustawieniach Rodzinnych metodą Berta Hellingera. Miałam wielkie szczęście uczestniczyć w zajęciach prowadzonych przez Niego, gdy zaczynał odwiedzać Polskę ( na zaproszenie Ewy Foley), a potem przez wiele lat towarzyszyć jako tłumacz dr Joy Manne, która, również na zaproszenie Ewy, przyjeżdżała tu, by prowadzić warsztaty ustawień i zyskać miano "Królowej Konstelacji". W pełni zasłużenie😊💝. 

Joy nauczyła mnie ( i mam nadzieję wszystkich uczestników) wielkiego szacunku do Pola, w którym żyjemy, w tym Pola naszego rodu. Nauczyła mnie, że ruch w Polu - (na przykład na skutek podjęcia życiowej decyzji, jak obecnie w moim przypadku) - można porównać do ruchu płyt tektonicznych. Dokonuje się on powoli i jest przepotężny, wpływa na przeszłość i przyszłość. Wymaga czasu na integrację. [Również Matt Kahn często podkreśla, że kiedy używamy jakiegoś dużego narzędzia rozwojowego, silnej praktyki, musimy dać sobie odpowiednio dużo czasu na integrację, nie gonić do następnego. Ale to z pewnością wiesz, Świecie, prawda?]

Ustawień rodzinnych NIE WOLNO UŻYWAĆ  jako "duchowego gadżetu" do "załatwiania" sobie jakiegoś oczekiwanego rezultatu. Polem nie da się manipulować ani go oszukać. Pamiętaj.

Bardzo, bardzo zachęcam Cię, abyś zainteresował się tą metodą. Na rynku znajdziesz wiele książek Berta Hellingera. Również Joy Manne pisała na ten temat

Warto pokłonić się swoim Przodkom, prosić Ich o błogosławieństwo i przyjąć od Nich życie. 

Jeżeli w jakiś sposób poruszyło Cię to, co czytasz, poszukaj informacji na ten temat. Może to właśnie Twoi przodkowie, w taki sposób, chcą się z Tobą skontaktować...

16.X. 2020

Wracam do pisania po ponad tygodniu, nie udało mi się wtedy skończyć, ale w tym tańcu, zawsze podążaj za Życiem. Ono wie, kiedy zwolnić, przyspieszyć, albo na chwilę przystanąć. Tak, właśnie mnie Życie przytrzymało, zaprosiło do leżenia, drzemania, ocieplania się pod kocem i odprężania, odrężania, odprężania. Integrowania. A ponieważ dobrze wie, że ja dość ruchliwa jestem, to ma  skuteczne sposoby, aby mnie przystopować. Przy okazji uwalniając od dawnych, przebrzmiałych już wzorców. Bo jak mawia niejaki Matt Kahn - ODCZUWANIE TO UZDRAWIANIE.

Jednak, Życie nigdy nie zostawi cię samemu sobie, tylko zawsze a to dobrych ludzi sprowadzi, a to okoliczność sprzyjającą stworzy, albo napisze do ciebie, żeby wszystko było jasne 😊. Bo właśnie wtedy, gdy musiałam spędzić parę dni głównie w pozycji leżącej, Życie, za pomocą Matta, wyjaśniło mi, że: (wpis Matta na FB z 4.X.)

"Uczucie utknięcia pojawia się, gdy osoba, która potrzebuje więcej odpoczynku i odnowy, myśli, że pora iść do przodu. Kiedy przychodzi czas by ruszyć naprzód, nic nie jest w stanie powstrzymać twoich kolejnych kroków. Jednak, gdy wymagany jest odpoczynek, łaska boskiego wyczucia czasu sprzeciwi się każdej formie pójścia do przodu  i zrobi wszystko, co w jej mocy, aby zatrzymać twój ruch."

A dwa dni później dodało, tą samą drogą 😊 (wpis Matta na FB z 6.X.):

"Cały fizyczny odpoczynek na świecie może zupełnie nie wywołać żadnej różnicy, dopóki umysł nie otrzyma pozwolenia, żeby odpocząć. Kiedy już twój umysł znajdzie się w spokojnej przestrzeni, ciało otrzyma o wiele więcej energii siły życiowej do swojego uzdrowienia. 
Rzeczy, które pobudzają twój umysł do aktywności, takie jak gry komputerowe lub oglądanie telewizji, okradają ciało z energii siły życiowej niezbędnej do jego regeneracji.
A równocześnie, jedną z najbardziej podstawowych praktyk, które pomagają umysłowi się uspokoić, jest słuchanie. Niezależnie od tego czy słuchasz muzyki, dźwięku oddechu, czy po prostu odgłosów tego, co dzieje się wokół ciebie, jest to prosta praktyka słuchania, która zachęca umysł do odprężenia się bez prób uciszania go czy nie zwracania na niego uwagi. Oto istota prawdziwej odnowy ( i odmłodzenia)."

Uważam, że to genialne. I okazało się, że Matt mówił to również do siebie, ponieważ parę dni później zapadł na silną grypę z wysoką gorączką. Okazało się na szczęście, że testy na Covid były negatywne, więc zaopatrzony przez specjalistę medycyny chińskiej w odpowiednie preparaty powędrował do zacisza domowego na swoją regenerację. 

Hmmm, jeśli każdy zdrowieje z grypy tak jak Matt Kahn, to może warto ją mieć... Dlaczego? A dlatego, że w trakcie powrotu do zdrowia... zaczął pisać nową książkę 😃, której pierwszym akapitem już się podzielił.

13.X. w poście na FB napisał tak:

"A oto pierwszy paragraf nowej książki, którą zacząłem dziś pisać. Głęboka i przenikliwa jest zakodowana w niej uzdrawiająca częstotliwość. Tylko mały smaczek. Nie mogę się doczekać, żeby pokazać więcej:

Kiedy jesteśmy u progu nowej rzeczywistości, to często robiąc ogromny przeskok do przodu możemy czuć się tak jakby to był wielki krok wstecz.  Rzeczywistość, jaką widzisz przed sobą a także działania wielu osób, które traumatycznie wpłynęły na twoją przeszłość i nadal oddziałują na twoją wrażliwość, nie są obrazem tego, dokąd zmierza nasza planeta czy społeczeństwo.
Jest to raczej niesamowity skok najwyższej, najbardziej kwantowej wartości, jakiego ludzkość dokonuje na przełomowych etapach wzrostu, a niebiosa nadal wzywają swój zespół pracowników światła do inkarnowania i utrzymywania przestrzeni. To dlatego tu przyszedłeś. Nie tylko, aby utrzymywać przestrzeń dla tych najbardziej monumentalnych przemian w indywidualnej i zbiorowej świadomości, których świat dotąd nie znał, ale także by praktycznie wprowadzić w życie całą mądrość i umiejętności, które rozwinąłeś w trakcie swojego Mistrzowskiego kursu.
Pomimo wiary w wady, niedociągnięcia, braki ma to na celu doprowadzenie do zapomnienia o takiej prawdzie po to, byś mógł skupiać wszystkie swoje wysiłki i świadomość na ludzkiej ścieżce, którą masz przed sobą.
Teraz, gdy już spędziłeś sporo czasu przyzwyczajając się do atmosfery uwarunkowań i torując sobie drogę, którą podążasz, tak samo ważne jest pamiętać o miejscu, z którego pochodzisz oraz intencji jaka ci towarzyszyła. Niezależnie od tego jak kształtują się twoje okoliczności, bez względu na długotrwałe skutki jakiegokolwiek zranienia czy niesprawiedliwości ukazującej się w indywidualnym czy zbiorowym lustrze, jesteś zrodzony z mądrego kochającego Źródła, aby kontynuować misję planetarnej ewolucji, realizowaną jedynie przez miłość i mądrość, którą uczysz się urzeczywistniać."

Dziś za oknem szaro i mokro, dom ciepły i rozświetlony blaskiem świeczek. Zostawiam Cię, Świecie, na chwilę z tymi wszystkimi słowami. Niech będą dla Ciebie ulgą, drogowskazem, kluczykiem do drzwi mądrości Twojego własnego serca. Niech Życie, choć dziwna na świecie gra muzyka, prowadzi Twoje kroki bezpiecznie, a Ty pięknie daj Mu się prowadzić. Niedługo się znów spotkamy w drugiej Chwili dla Siebie ;).

Ciepła, Świecie, i zdrowia. Kocham Cię.

 

P.S. Beata Wasiluk, ta cudowna kobieta, z którą miałam przyjemność rozmawiać dla portalu Kobiety i Moc (jeśli jeszcze nie widziałeś tej rozmowy, link do niej  tutaj ), zamieściła wczoraj świetny wywiad z Anią Hryniewicz na temat stresu dzieci i dorosłych. Bardzo polecam! 



 

wtorek, 15 września 2020

Chwila dla siebie #1

 Witaj Świecie, 

po ostatnich trzech postach, czas na chwilę odpoczynku. Matt często zwraca uwagę na to, żeby zawsze gdy przeczytamy, czy w inny sposób doświadczymy dużej porcji duchowego materiału koniecznie zostawić sobie czas na jego przyswojenie, zintegrowanie, na refleksję.
To duchowe ego pcha nas po kolejne, nowe, następne informacje, procesy, warsztaty, dając nam wrażenie, że się rozwijamy podczas gdy tylko zyskujemy wiedzę, która nieprzetworzona w naszym wnętrzu, niestety, nie umożliwia nam podejmowania decyzji ani dokonywania wyborów świadczących o zestrojeniu z najwyższymi cechami naszej duszy - np. odwagą, uczciwością, etyką, szacunkiem i życzliwością dla siebie.


Oj, najwyraźniej obcując tyle z Mattem, przejęłam od Niego budowanie długaśnych zdań złożonych😉😊
Zatem "do meritum, kochanie", jak mawia moja serdeczna przyjaciółka. 

Obiecałam sobie, że będę publikować post w każdy poniedziałek. I tak na ogół robiłam od wielu miesięcy. Teraz jednak to się zmieni. Posty pojawiać się będą co dwa tygodnie [jeśli chcesz dostawać informację o pojawieniu się nowego posta, obserwuj na FB stronę Matt Kahn po polsku, albo zapisz się na listę mailingową  Follow by Email]

 Pojawi się również nowy cykl postów zatytułowanych CHWILA DLA SIEBIE.

A oto pierwsza z nich - Chwila dla Siebie #1

Cokolwiek teraz robisz poza czytaniem tego tekstu, cokolwiek planujesz zrobić jak skończysz czytać, zatrzymaj się na, dosłownie, parę minut.

Nie zamykając oczu zwróć uwagę na dźwięki, jakie cię otaczają. Te blisko, te trochę dalej i te całkiem oddalone. Nic więcej. Rejestruj dźwięki. Nie nazywaj ich, nie porównuj. Po prostu zauważaj. Oddychaj. Twoje ciało doskonale wie jak to robić, a ponadto, myślę, że już w tej chwili wziąłeś co najmniej jeden głębszy, luźniejszy oddech, prawda?
Kontynuuj zauważanie otaczających Cię dźwięków tak długo jak możesz, tak długo jak chcesz. Gdy skończysz to "ćwiczenie" zwróć uwagę jak się czujesz. Jak ma się Twoje ciało...Twój umysł...ciekawe, co?

A może zechcesz sprawdzić, co się wydarzy, gdybyś taką chwilą obdarzał siebie każdego dnia przez parę minut?

Jeśli chciałbyś, Świecie, podzielić się swoimi odkryciami w komentarzach, pisz śmiało, zapraszam! 😊

                                                                       💙💚💛
Jeszcze parę słów od Matta Kahna z Jego ostatniego newslettera:

"Uwalniasz się od osądzania kochając tego, który osądza.

Kiedy zaczynasz rozumieć, że osądzanie jest sposobem w jaki twoje najbardziej nieznośne części dopominają się miłości, ponieważ nie czują się jej warte lub się jej boją, rośnie w tobie większe poczucie własnej wartości. A wtedy, te nieznośne części czują się na tyle bezpiecznie ze swoją wrażliwością, że są w stanie przetworzyć i objąć zranienia z przeszłości, ponieważ uczą się ufać miłości, którą tylko ty możesz im dać.

W takiej przestrzeni pojawia się coraz mniej próśb o miłość (pod postacią osądzania) – ponieważ te części stają się bardziej świadome miłości jako czegoś realnego co mają w sobie, dzięki temu, że rozwijasz wobec siebie współczucie i życzliwość. Gdy tak się dzieje, nie ma już potrzeby pojawiania się osądu, skoro ten, kto używał go jako narzędzia przyciągania uwagi przypomniał sobie o swojej pełni i kompletności, niezależnie od przeszłych czy bieżących okoliczności."

                                                                     💙💚💛

 

Na koniec - pamiętaj - ZAWSZE JESTEŚ PROWADZONY.

 

 

Życzę Ci pięknego tygodnia, Świecie. Bądź błogosławiony zestrojeniem z najwyższymi wartościami Twojej duszy. Kocham Cię.