Fot. Moanika |
Witaj Świecie,
ciekawe czy dałeś sobie chwilę na słuchanie (patrz Chwila dla siebie #1)? Może kilka takich chwil, a może robisz tę krótką medytację codziennie... jeśli tak, to na pewno zauważasz różnicę. Jaką? Uśmiecham się, bo najlepsze wyjaśnienie nie zastąpi doświadczenia, lecz uwierz mi, Twój układ nerwowy będzie Ci bardzo wdzięczny.
Dzisiaj chcę przedstawić Ci kolejną...praktykę? Nie. Medytację? Nie. To raczej podstawowa czynność higieny energetycznej, tak nieodzowna jak codzienne mycie zębów.
Nie muszę pisać ( a i nie chcę) o tym, co dzieje się w świecie wokół nas. Procesy przemian, transformacji przybierają na sile, na intensywności, w każdej skali, personalnej, lokalnej i globalnej. Nasze ciała muszą przetwarzać coraz więcej emocji i energii z pola, które nas otacza.
Czy wiesz, czy pamiętasz, że jesteś opiekunem swojego ciała, swoich emocji oraz myśli? Pięknie mówił o tym Matt Kahn w swoich wykładach - szczególnie polecam trzeci rozdział z książki "Najważniejsza Odpowiedź 2".
Być może to, o czym zaraz napiszę jest dla Ciebie jak chleb powszedni - gratuluję, zatem dziel się z innymi. Ale jeśli jeszcze tego nie robisz, to, proszę, apeluję do Ciebie, Świecie, zacznij już dziś.
Ta podstawowa czynność higieny energetycznej to UGRUNTOWANIE. Kiedy jesteś dobrze osadzony w sobie, dobrze posadowiony w swoim ciele, jesteś jak mocne drzewo o silnych korzeniach. To nie znaczy, że ominą Cię burze i wichury, ale z pewnością nie będzie im łatwo pozbawić Cię równowagi. A o to teraz chodzi.
Kiedy jesteś zakotwiczony, masz równowagę, o wiele łatwiej Ci rozpoznać co naprawdę się dzieje z Tobą i wokół Ciebie. O wiele łatwiej zaopiekować się swoimi emocjami i wybrać mądrość zamiast ślepego impulsu, posłuchać instynktu serca zamiast ulegać manipulacji, a reakcjach zewnętrznych zachować umiar i elegancję wybierając świadomie te jakości, które rezonują z najwyższymi cechami duszy. Wtedy nawet gniew czy bunt naznaczony jest miłością.
Jest wiele metod gruntowania się. Podam Ci kilka, a Ty wybierz tę lub te, które najbardziej Ci odpowiadają. Większości z nich nauczyła mnie Joy Manne, moja kochana, mądra nauczycielka - dziś nadal mentorka i już cenna Przyjaciółka.
Joy wszystkie swoje zajęcia zaczynała od procesu gruntowania się, a kiedy któryś z uczestników przeżywał bardzo silne emocje, ZAWSZE najpierw dbała o to, aby nawiązał kontakt z ciałem i "korzeniami".
Zatem - zaczynamy!
Każdy sposób możesz wykonywać siedząc, stojąc lub podczas innych czynności.
Na początek - gdy dopiero się uczysz - usiądź z wyprostowanym kręgosłupem, broda równo, nie zadzieraj jej do góry ani nie pochylaj przesadnie w dół. Stopy niech będą położone płasko na podłodze, odsunięte od siebie na szerokość bioder, palce stóp niech kierują się na wprost, nie do środka i nie na zewnątrz. Oczy zamknięte lub otwarte. Mając zamknięte oczy łatwiej jest się skupić, jeśli nie masz doświadczenia. Ale i łatwiej "odpłynąć" :). Gdy nabierzesz nieco wprawy, będziesz to robił z otwartymi oczami bez najmniejszego kłopotu.
I teraz:
1. Wyobraź sobie (poczuj lub po prostu wiedz, że tak jest) w obszarze swojej miednicy budowlę, górę czy piramidę - coś, co jest dla Ciebie symbolem stabilności, dobrego osadzenia na ziemi, oparcia, fundamentu. Utrzymuj to wyobrażenie przez kilka chwil.
Oddychaj jak zwykle. Jak się teraz czujesz? Czy coś się zmieniło? Jeśli poczułeś się lepiej, wygląda na to, że ta malutka praktyka jest dla Ciebie 😊 - oszacuj tak samo każdy z pozostałych sposobów.
2. Wyobraź sobie (poczuj lub po prostu wiedz, że tak jest), że jesteś... dorodną, piękną, pomarańczową marchewką. Siedzisz sobie mocno w żyznej ziemi, masz dorodny zielony pióropusz liści i...nic Cię nie rusza 😊.
3. A teraz jesteś jak drzewo. Zobacz je. Odczuj. Usłysz. Sprawdź jakie są jego - twoje korzenie. Jeśli widzisz, czujesz lub wiesz, że nie są zbyt mocne, możesz to zmienić. Użyj swojej intencji, wyobraźni i uczyń je takimi jakimi potrzebujesz, by były, żeby dawały Ci stabilność i mocne oparcie. Za pomocą takich "korzeni" możesz oddechem przesyłać w głąb Ziemi wszystko to, czego już nie potrzebujesz, co chcesz oczyścić, oddać. Możesz także poprzez te korzenie czerpać siłę i wszystko, czego potrzebujesz, a co Matka Ziemia daje Ci z radością - zdrowie, równowagę, stabilność... wymień, czego Ci trzeba. Albo zdaj się na Jej mądrość. Po prostu oddychaj spokojnie wiedząc, że Ziemia dostarcza Ci wszystkiego co najważniejsze i dla Ciebie najlepsze.
4. Mój pierwszy ulubiony sposób.
Najpierw, najlepiej, rób to ćwiczenie w pozycji takiej jak opisałam na wstępie. Potem w każdej innej. W końcu, będzie to dla Ciebie tak naturalne jak mruganie powiekami.
Oddychaj naturalnie. Wyobraź sobie, że wnętrze Twojego ciała jest naczyniem. Czy potrafisz je zobaczyć wewnętrznym wzrokiem? Wyobrazić sobie? Poczuć? Jak duże jest to naczynie? Jaki ma kształt? Czy jest jak wazon, amfora, tuba, waza? Jaki ma kolor? Jaką teksturę? Z czego jest zrobione? Czy jest duże czy małe? Łagodnie, za pomocą intencji, oddechu powiększ to naczynie do maksymalnych, wygodnych rozmiarów. Twój oddech wpływa do Twojego ciała jak woda wlewająca się do tego naczynia. Gdy wydychasz, dzieje się to tak swobodnie i miękko jak wtedy, gdy woda wylewa się z naczynia. Oddychaj tak przez parę chwil. Możesz położyć dłoń tam, gdzie sama się skieruje. I spokojnie oddychaj. Bądź dla siebie dobry, Świecie.
Jak się teraz czujesz?
5. Mój drugi ulubiony sposób, nazywany przez Joy "bums-and-thighs" czyli "pośladki-uda".
Usiądź, proszę, w pozycji "podstawowej". Oddychaj naturalnie. Poczuj jak oddech wypełnia Twoje płuca, a one klatkę piersiową, przy wdechu żebra unoszą się nieco i rozszerzają na boki.Przy wydechu obniżają i przybliżają do siebie. Oczywiście, że oddech fizjologiczny tak właśnie będzie się zachowywał, jednak Twój oddech energetyczny może popłynąć dalej. Wyobraź sobie, że w swoich pośladkach masz drugą, dodatkową parę (energetycznych) płuc. Oddech może się poszerzyć, spłynąć jeszcze niżej w Twoje ciało. Oddychasz teraz także drugimi płucami w pośladkach. Rób to przez kilka chwil. Możesz położyć sobie dłoń pod pępkiem i oddychać tak, jakbyś chciał, Świecie, dotknąć wdechem wnętrza dłoni. Ale nie rób tego na siłę. Tutaj liczy się miękkość i łagodność. Inteligencja Twojego oddechu wie jak sobie poradzić. Nie napieraj. Zauważ jak się czujesz.
Teraz, wyobraź sobie, że w udach masz trzecią parę płuc, poczuj jak Twój oddech spływa jeszcze niżej, do Twoich ud. Wdychasz aż do ud i wydychasz aż stamtąd. Spokojnie oddychaj tak przez jakiś czas.Czy czujesz różnicę? Jeśli czujesz się lepiej - kontynuuj. Jeśli nie jest Ci wygodnie, wróć do takiego miejsca, gdzie czułeś się komfortowo (choć jestem raczej pewna, że masz się bosko).
Jeżeli zechcesz - możesz sięgnąć oddechem jeszcze niżej, aż do stóp. Często, gdy oddychasz "przez stopy" możesz odczuć w podeszwach stóp lekkie mrowienie, łaskotanie, ruch energii. Przyjemne, prawda? 😊
Jesteś teraz dobrze ugruntowany, Świecie, czyli w dobrej formie do podejmowania dobrych wyborów i dobrych działań.
Proszę Cię, apeluję do Ciebie, zapraszam i zachęcam - naucz się ugruntowania, zadbaj, żeby robić to codziennie, przynajmniej rano, choć, uwierz mi ( i mojemu blisko 30-letniemu doświadczeniu, tak tak, tak długo już jestem młoda 😂) 100 razy, 1000 razy w ciągu dnia to nigdy nie będzie za dużo. I aż stanie się takie jak mrugnięcie powieką. Naturalne, automatyczne, bezwiedne. Wtedy docenisz różnicę jaką to wniesie w Twoje życie.
Na dzisiejsze czasy, ugruntowanie - rzecz bezcenna. Powiadam Ci.
💙💚💛
Najszybciej jak się da, przetłumaczę zacny tekst Matta, myślę, że jeszcze w październiku zostanie opublikowany. Wiadomo, zaanonsuję na FB :).
Poszukuję kogoś, kto zna obsługę programu Audacity. Potrzebuję nauczyć się go trochę, bo chcę tłumaczyć więcej Mattowych audycji i tekstów. Jeśli znasz kogoś takiego, Świecie, proszę o kontakt. Mailowo albo via FB. Bardzo dziękuję.
Pozostań w zdrowiu, Świecie. Pozostań w równowadze, mądrości i spokoju. Burze przeminą. Ach, coś mi się przypomniało!
Zapnij pasy, Świecie, zamknij oczy i posłuchaj w jakim czasie żyjemy, a co pan Norwid dawno już opisał.
Kocham Cię.