niedziela, 31 marca 2019

Wycieczka w góry, felieton


Przychodzi taki czas, kiedy Życie wie, że jesteś gotów zrobić następny krok w swojej podróży i wtedy nie szczędzi starań, aby Ci w tym pomóc. Tworzy okoliczności i warunki, które Cię prowadzą. Powoduje sytuacje i angażuje odpowiednich ludzi, by wywołać w Tobie emocje czekające na uzdrowienie oraz skierować Cię tam, gdzie masz iść. 


Budzenie się nie wygląda tak jak wyobraża sobie większość ludzi. Och, jak będzie cudownie, miło i słodko. Ptaszki śpiewają, motylki latają, kwiatki kwitną, miłość, pokój i radość, hurra!


Kiedy poszerza się Twoja świadomość, zaczynasz widzieć w zupełnie nowym świetle siebie, ludzi, którzy Cię otaczają, swoje relacje ze światem.

To tak jak wtedy, gdy idziesz w góry. Początkowo nie czujesz różnicy wysokości, zwykle trasa prowadzi przez las, gdzie wśród drzew światło i cień tańczą ze sobą oszukując twoje zmysły. Często widzisz coś co podpowiada Ci wyobraźnia a to, co jest naprawdę, chowa się w cieniu. Czasem się męczysz, musisz przystanąć, żeby nabrać sił do dalszej drogi, niektórzy myślą nawet, żeby się wycofać, a są i tacy, którzy na chwilę faktycznie zawracają. 

 Każdy z nas ma swoje unikalne tempo i styl chodzenia w góry. Nie ma lepszych ani gorszych sposobów zwłaszcza, że każda taka podróż została już dawno zaplanowana i skrojona dla każdego na miarę. 


Tak więc wędrujesz i wędrujesz, aż w pewnym momencie las się przerzedza, a Ty dochodzisz do miejsca, gdzie nagle widzisz wokół siebie zupełnie nowy obraz. Widzisz więcej, widzisz szerzej i wyraźniej.

 I choć bywa, że jesteś bardzo zmęczony, to i tak oddychasz pełną piersią.  Teraz trzeba zrobić przystanek. Trzeba dać sobie czas. Żeby odpocząć. Żeby dokładnie zapoznać się z nową perspektywą i tym, co ukazuje. Chcielibyśmy, żeby od razu było pięknie i żebyśmy od razu byli bardzo szczęśliwi. Jest pięknie. Będziemy szczęśliwi. Najczęściej na początku jest tak, że potrzeba czasu, by oswoić się z tym, co zobaczyłeś. 
Nowy krajobraz wywołuje wiele emocji. Zwykle to te emocje, które w starym paradygmacie nie cieszyły się dobrą sławą. One czekały, aż będziesz na tyle silny, że tu przyjdziesz i je zobaczysz. Rozpoznasz, obejmiesz, wysłuchasz. Pozwolisz im być. Okażesz szacunek. Będziesz miał dla nich cierpliwość i życzliwość. Aż poczują się na tyle bezpieczne, żeby wrócić do swojego Domu. A wtedy kamienie w Twoim plecaku zamienią się w kompas na kolejny etap podróży.


Ten przystanek jest też Twoją inicjacją do dalszej drogi. Dlatego nie spiesz się. Rodzi się w tobie nowy poziom dojrzałości duchowej, emocjonalnej. Tak naprawdę, jak mówi Matt Kahn oraz wielu innych nauczycieli, jednym z głównych celów rozwoju człowieka na obecnym etapie ewolucji globalnej, jest kształcenie DOJRZAŁOŚCI. 
Dojrzałości duchowej, co oznacza, że rozwijasz postrzeganie życia przez pryzmat duszy a nie ego. Dojrzałości emocjonalnej, która oznacza szacunek dla wszystkichemocji, odczuwanie i przyjmowanie ich z miłością jak ukochanych dzieci, które wracają do domu. 
Również dojrzałości mentalnej, za którą idzie weryfikacja zbioru naszych przekonań, uważność na własny dialog wewnętrzny oraz zdolność rozróżniania czy słowa, które wypowiadam do siebie oraz innych są wspierające czy nie. 


Wszystko to łatwo się pisze. Na co dzień jednak ta metafora oznacza, że możesz doświadczać sytuacji, stanów, których nigdy sam byś nie wybrał. Możesz być dotkliwie raniony i sam ranić innych. Możesz tracić ludzi, rzeczy, które były dla Ciebie ważne i drogie. 

Życie tak poustawia aktorów na scenie, włoży w ich usta takie kwestie i każe im robić takie rzeczy, żeby najskuteczniej i najszybciej wydobyć z Ciebie i uzdrowić to wszystko, dzięki czemu pójdziesz bezpiecznie dalej.  Możesz czuć się zły, smutny, skonfundowany, przerażony, zmęczony, zniechęcony… Im trudniejsza dla Ciebie emocja, tym bardziej będzie prosić o Twoją uwagę. Im więcej emocji, które teraz czekają na uwolnienie, chowa Twoja pamięć komórkowa, tym bardziej intensywny może być ten czas. 


Nowa, poszerzona perspektywa wnosi też nową dynamikę do wszystkich naszych relacji - ze sobą, z Życiem, z otaczającymi nas ludźmi – a wraz z nią zaproszenie czy nawet konieczność dokonywania nowych wyborów. 


Bądź dla siebie dobry, Świecie, bądź życzliwy. Miej cierpliwość dla tych „dzieci”, które rzucają Ci się w ramiona, żebyś je utulił. Oddychaj głęboko. Połóż sobie dłoń na sercu, jak uczy pan Matt, bo właśnie teraz potrzebujesz najbardziej swojej miłości, i powtarzaj, powtarzaj, niezliczoną ilość razy – jestem przy Tobie. Kocham Cię. Wszystko będzie dobrze.


  

sobota, 16 marca 2019

Rozmowa


tylko mi nie przeszkadzaj, prosi Dusza

Kocham cię

jesteś wszystkim czego pragnę i potrzebuję

Kocham cię

w ciele twoim mieszkam, w oddechu i w snach

Kocham cię

snuję twoje marzenia, tkam twoje dni, budzę zdarzenia

Kocham cię

wyśniłam ciebie w bezkresie gwiazd, w pulsującym blasku słońca

Kocham cię

nie musisz mi pomagać, opieraj się, walcz, uciekaj

Kocham cię

bez ciebie byłabym pusta, ty beze mnie niczym

Kocham cię

razem tworzymy Życie, tańczymy Miłość, rozpalamy Światło

Kocham cię

czy to możliwe – pytam – czy to prawdziwe  - pytam

a Dusza dotyka mojego serca i szepce

przecież ty i ja to Jedno

Kocham cię



P.S. Ta rozmowa odbyła się 8 lat temu, kiedy jedna z postaci biorących w niej udział nie miała pojęcia o istnieniu kogoś takiego jak Matt Kahn...

środa, 13 marca 2019

Słowo na środę


Nigdy nie idziesz w złym kierunku. To wszystko jest częścią Twojej podróży.


Dobrego dnia, Świecie. Kocham Cię. 


 

niedziela, 10 marca 2019

Mattowa rozmowa


Fragment audycji Joy of Intention (Radość z intencji), z 13.02.2019


A oto jedna z krótkich rozmów, jakie Matt przeprowadził na antenie HayHouseRadio, pod koniec audycji na temat ustawiania i wyrażania intencji. 

Na linii jest Ivonne z Santa Fe. Witają się z Mattem, potem kobieta zaczyna mówić.

I: Od jakiegoś czasu moją intencją jest, żeby w ciągu dnia reagować z większą miłością, a okazuje się, że często jestem niemiła, poddenerwowana i się złoszczę. Może chodzi o to, że zakładam jakiś konkretny rezultat? (słuchaczka odnosi się do treści audycji, gdzie Matt dzielił się swoją praktyką ustawiania intencji)

Matt śmieje się; dobrze, zmienimy to dla ciebie. Powtarzaj na głos – Ivonne powtarza każdą frazę:

Zamiast ustawiać intencję, żeby reagować z większą miłością – bo reakcja jest po prostu zauważeniem tego, co uzdrawiam – więc zamiast tego, moją intencją niech będzie kochać to, co we mnie reaguje – kochać to jak reaguję.  - Gdy nerwowo reaguję, co by było, gdybym powiedziała; oto część mnie, która potrzebuje więcej miłości - i której mogę powiedzieć, Ivonne, kocham, kiedy to robisz, bo dzięki temu mam szansę, żeby cię lepiej poznać.  - Masz moje pozwolenie i możesz reagować nerwowo tak często jak zechcesz.

I ponieważ nie będę cię za to ganić – to teraz ego nie będzie karmione negatywnością.
A gdy ego nie jest karmione negatywnością, to nie mam powodu, żeby negatywnie reagować.
I w ten sposób przechytrzyłam cały system, mówiąc po prostu do  Ivonne; mój Boże, uwielbiam, kiedy to robisz.

 - I jak się z tym czujesz – pyta Matt.

I: (śmiejąc się) Naprawdę dobrze.
M: Widzisz jaka to różnica?
I: Tak, to bardzo pomocne.
M: Tak, „kocham, kiedy to robisz”, „uwielbiam, kiedy to robisz”, a nawet wyobraź sobie, że mówisz do siebie, „wiesz co, następnym razem zrób to (wścieknij się) jeszcze bardziej”. [Ivonne głośno się śmieje]

M: Tak, wtedy wszystko w środku dosłownie się rozpada, bo to całe więzienie w tobie opiera się na twojej myśli, która mówi, „tak nie powinno być”. [Ivonne głośno wzdycha] A to właśnie jest dokładnie tak, jak powinno być. Pomyśl o tym w ten sposób – żeby coś mogło się wydarzyć, jakiś rezultat, życie musi zostać zorganizowane w bardzo konkretny sposób. Nasiono musi zostać zasiane wiele wcieleń wstecz, wiele generacji do tyłu. Wybory, decyzje całych pokoleń muszą zostać zaaranżowane z tak wielką precyzją, żeby w dzisiejszym DNA wydarzyło się coś, co zagwarantuje taką a nie inną reakcję w ciele - bo w taki sposób twój system nerwowy uzdrawia to, co zostało uruchomione przez pewien rezultat.

Tu chodzi o uszanowanie przebiegłej gry Życia. Od eonów, eonów lat Życie wdraża swoje plany, Wielki Wybuch miał miejsce tylko po to, by zapoczątkować reakcję, która w efekcie spowoduje to, że wydarzy się jedna, jedyna chwila, kiedy to system nerwowy Ivonne zostanie oczyszczony i uwolniony. Przez tę jedną reakcję. 

To jest sytuacja, w której wypada powiedzieć – Brawo Życie! Dobra robota!

A do Ivonne mówimy, mój Boże, wiesz co ci powiem - uwielbiam, kiedy to robisz!. Bo kiedy damy Ivonne pozytywną motywację, zachętę, to ona rozwinie w sobie poczucie własnej wartości, żeby reagować z pasją a nie ze złością. 

Jedynym powodem, dla którego uwarunkowanie Ivonne przywiązane jest do tego, żeby coś było tak a nie inaczej i stara się kontrolować życie… wiesz, próbujemy kontrolować życie tylko wtedy, gdy nie czujemy się z nim dobrze. Gdy zaczynamy czuć się dobrze z tym, kim jesteśmy, nie ma potrzeby kontrolowania Życia.

Żeby to krótko podsumować – nie chodzi o to, żeby reagować z większą miłością, ale żeby KOCHAĆ TEGO, KTO REAGUJE i KOCHAĆ SPOSÓB w jaki reaguję. 

Pojawia się lęk – och, ale z takim myśleniem będę usprawiedliwiać to, że chodzę i tylko warczę na ludzi dokoła. Prawda jest taka – jeżeli zmienisz sposób w jaki reagujesz NA SIEBIE i będziesz miała bardziej serdeczny, życzliwy kontakt z tymi warczącymi częściami siebie, wcale to zachowanie nie będzie się pogłębiać, wręcz przeciwnie, dojdziesz do większego zestrojenia i harmonii. [Ivonne głośno, z ulgą, wzdycha]

Największy lęk jest taki, że jeśli nie powstrzymam siebie czymś negatywnym, to stanę się jakimś potworem, będę zachowywać się okropnie i krzywdzić ludzi. 

W rzeczywistości, im bardziej jesteś pozytywna wobec siebie tym bardziej, w naturalny sposób, stajesz się zestrojona ze świadomością serca. 
I jedyną częścią nas, która w to wątpi jest lęk. Lecz nawet wtedy, gdy on się pojawia, możemy do siebie powiedzieć; Boże, uwielbiam, kiedy to robisz, jesteś tak zaangażowany w ten punkt widzenia! Kocham, że tak właśnie myślisz. I kocham, że mi o tym mówisz, bo to znaczy, że ufasz mi na tyle, żeby powierzyć mi swoje sekrety. Chcę ci tylko powiedzieć, że zawsze będę z miłością witać wszystko, co powiesz. 

Ivonne głosem pełnym wzruszenia: Dziękuję Matt.
M: Och, proszę bardzo. Kocham cię, Ivonne. I Życie cię kocha, i wiesz, co – nie musisz tak ciężko nad sobą pracować….

Matt zaczyna żartować na temat dobrego jedzenia w Nowym Meksyku, min. czerwonego i zielonego chili, które dla niego, jak sam mówi, to nawet nie miłość, to wręcz zorganizowana religia. Rozśmiesza Ivonne i sam się dobrze bawi, wyraźnie pomagając rozmówczyni zintegrować to, co wydarzyło się podczas rozmowy.  Tłumaczy jej, z trudem zachowując powagę, że jeśli ma się w swojej okolicy takie dobre jedzenie, to kompletnie nie ma znaczenia czy reagujesz nerwowo czy nie, bo to nie są żadne zawody ani zbieranie punktów ile razy się wścieknę a ile nie, to nie ma sensu. 
M: Najważniejsze, żeby powiedzieć do siebie, o kochanie, uwielbiam, kiedy to robisz. I jeśli będziesz potrafiła to zaakceptować, to okaże się, że złościsz się o wiele mniej, jesteś bardziej zrelaksowana i spokojna. 

Ivonne, szczęśliwa i uśmiechnięta jeszcze raz dziękuję Mattowi, obiecując mu, że zaraz pójdzie na dobre zielono czerwone chili :).


No i, Świecie, jak Ci się podoba taka rozmowa? :)